The chat will start when you send the first message.
1Pewnego razu uczniowie proroccy powiedzieli do Elizeusza: Zauważ, prosimy, że miejsce, gdzie spotykamy się z tobą, jest dla nas za ciasne.[#6:1 Lub: gdzie przy tobie mieszkamy .]
2Pozwól nam pójść nad Jordan. Każdy z nas weźmie stamtąd po jednej żerdzi i powiększymy tu sobie miejsce spotkań. Idźcie! — zezwolił.[#6:2 Lub: krokwi, belce , prawdopodobnie na zadaszenie.]
3A jeden z nich zapytał: Czy nie zechciałbyś pójść ze swoimi sługami? Elizeusz przystał na to: Dobrze, ja też pójdę.
4Poszedł więc z nimi, a gdy przybyli nad Jordan, zaczęli ścinać drzewa.
5I kiedy jeden z nich ścinał kolejną żerdź, siekiera spadła z toporzyska i wpadła do wody. Ach, panie! — wykrzyknął. — Ona była pożyczona!
6Gdzie ona wpadła? — zapytał mąż Boży. A gdy wskazał mu miejsce, on przyciął kij, wrzucił go tam i sprawił, że siekiera wypłynęła.[#6:6 Lub: drąg, gałąź .]
7Podnieś ją sobie! — polecił. Ten zaś wyciągnął rękę i chwycił ją.
8Gdy król Aramu prowadził wojnę z Izraelem, odbywał narady ze swoimi dowódcami i ustalał: W tym a tym miejscu zasadzimy się na nich z naszym wojskiem.
9Wówczas mąż Boży słał do króla Izraela wiadomość: Strzeż się! Nie przechodź tamtędy. Tam zasadzili się Aramejczycy.[#6:9 Chodzi najprawdopodobniej o króla Jehorama; Jehoram , hbr. יְהוֹרָם, czyli: jest wywyższony , 848-842 r. p. Chr., zob. 2Krl 3:2-3, 13.]
10Król Izraela sprawdzał miejsca wskazane przez męża Bożego i wielokrotnie zdołał uniknąć niebezpieczeństwa.
11Król Aramu był tym rozdrażniony. W końcu wezwał swoich doradców i zapytał: Czy nie możecie mi donieść, kto z naszych zdradza to wszystko królowi Izraela?
12Wtedy jeden z jego podwładnych wyjaśnił: Nikt, królu, mój panie. To prorok Elizeusz, który mieszka w Izraelu, donosi swojemu królowi nawet o tym, co mówisz u siebie w sypialni!
13A król na to: Dowiedzcie się zatem, gdzie on obecnie przebywa, a pójdziemy tam i schwytamy go. I doniesiono mu: Właśnie przebywa w Dotanie.[#6:13 : 16 km na pn od Samarii.]
14Król wyprawił tam zatem konnicę i rydwany, całkiem silny oddział, i wojsko nocą otoczyło miasto.
15Gdy wczesnym rankiem człowiek posługujący mężowi Bożemu wstał i chciał wyjść na zewnątrz, zauważył, że miasto otaczają wojska, konnica i rydwany. Wówczas sługa Elizeusza wykrzyknął: Ach, mój panie! Co my teraz zrobimy?
16A on na to: Nie bój się, bo liczniejsi są ci, którzy są z nami, niż ci, którzy są z nimi.
17I Elizeusz tak się pomodlił: PANIE , proszę, otwórz jego oczy, niech przejrzy! PAN spełnił prośbę proroka i sługa przejrzał. Wówczas zobaczył, że góra wokół Elizeusza była pełna ognistych koni i rydwanów!
18A gdy wojsko zaczęło podchodzić, Elizeusz modlił się do PANA tymi słowy: Uderz, proszę, ten naród nagłą ślepotą. I PAN poraził ich nagłą ślepotą, dokładnie tak, jak prosił Elizeusz.[#6:18 , hbr. סַנְוֵרִים, hl², zob. Rdz 19:11.]
19Gdy to się stało, Elizeusz powiedział do wojowników: To nie ta droga i nie to miasto. Chodźcie za mną, zaprowadzę was do człowieka, którego szukacie — i zaprowadził ich do Samarii.
20Kiedy zaś weszli do Samarii, Elizeusz powiedział: PANIE , otwórz ich oczy i niech przejrzą! I PAN otworzył ich oczy. Zobaczyli, że są w środku Samarii!
21Na ich widok król Izraela zapytał Elizeusza: Czy mam ich całkowicie wybić, mój ojcze?
22Nie wybijaj! — odpowiedział. — Czy wybijasz tych, których mieczem i łukiem bierzesz do niewoli? Postaw przed nimi chleb i wodę, niech jedzą i piją, a potem pozwól im wrócić do ich pana.
23Przygotował im więc wielką ucztę, a gdy się najedli i napili, wypuścił ich i pozwolił im odejść do ich pana. Odtąd łupieżcze hordy Aramu nie najeżdżały ziem Izraela.
24Jakiś czas potem Ben-Hadad, król Aramu, zgromadził całe swe wojsko, wyruszył i obległ Samarię.
25Oblężenie trwało długo. W mieście nastał wtedy tak wielki głód, że cena oślego łba doszła do osiemdziesięciu sykli srebra, a ćwierć kawu resztek po gołębiach do pięciu sykli srebra.[#6:25 Tj. 0,96 kg.; #6:25 Tj. 0,5 l.; #6:25 Tj. 0,06 kg.]
26Gdy pewnego razu król Izraela szedł po murze miasta, jakaś kobieta zawołała do niego: Królu, panie, ratunku!
27Król odpowiedział: Jeśli PAN cię nie uratuje, to jak ja mam cię uratować, skoro nie mam nic z klepiska ani z tłoczni?
28Król zapytał ją jednak: A co ci się stało? I kobieta zaczęła wyjaśniać: Ta oto kobieta powiedziała do mnie: Daj swojego syna, zjemy go dzisiaj, a mojego syna zjemy jutro!
29Ugotowałyśmy więc mojego syna i zjadłyśmy go, lecz gdy dziś powiedziałam: Daj swojego syna, abyśmy go zjadły, ona swojego syna ukryła!
30Gdy król usłyszał słowa tej kobiety, rozdarł swoje szaty, a ponieważ szedł po murze miasta, lud zauważył, że miał pod spodem, na ciele, włosiennicę.
31Król zaprzysiągł: Niech Bóg postąpi ze mną choćby najsurowiej, jeśli głowa Elizeusza, syna Szafata, ostoi się dziś na jego karku!
32Elizeusz tymczasem przebywał w swoim domu, a wraz z nim siedzieli starsi. Król więc posłał tam swojego człowieka. Lecz gdy posłaniec był jeszcze w drodze, Elizeusz powiedział do starszych: Czy wiecie, że ten syn mordercy właśnie posłał człowieka, aby ukręcić mi głowę? Uważajcie! Gdy posłaniec będzie nadchodził, zamknijcie drzwi i zatrzymajcie go przy nich! A za nim? Czy to nie odgłos kroków jego pana?[#6:32 Tj. morderca .]
33Nie skończyli rozmowy, gdy posłaniec zjawił się i zawołał: Skoro to nieszczęście nadeszło od PANA , to po co mam nadal na PANA czekać?[#6:33 Lub: ufać?]